WOKÓŁ AKCJI

Zbigniew Taranienko: Dlaczego przestał Pan malować po ukończeniu studiów?

Jerzy Kalina: To, co robię, nie używając płaszczyzny płótna czy papieru, posługując się natomiast w przestrzeni przedmiotami, jest dla mnie także malarstwem.

Z.T.: Dlaczego jednak Pan odszedł od stosowania tradycyjnych środków malarskich?

J.K.: Nie mogłem zmieścić się w ramach tej dyscypliny, jaką jest malarstwo, dlatego że zawsze silną presję wywierał na mnie szerszy kontekst społeczny. Odczuwałem konieczność żywego ustosunkowania się do drugiego człowieka, do sytuacji, w jakiej się znajdował, do zdarzeń, wreszcie – do całej sfery kulturowej Kiedy posłużyłem się przestrzenią i działaniami, stało się to możliwe.

Z.T.: A więc wybór realizowania działań plastycznych nastą- pił ze względu na postawę twórczą, a nie na negatywny stosunek do malarstwa w ogóle?

J.K.: Oczywiście Łatwo mogłem się włączyć w nurt młodego malarstwa, naówczas dość żywy i ujawniany w licznych manifestacjach.

Odkrywcze i prorocze działania Jerzego Kaliny

Przypomnijmy, jak się zrodziło zdarzenie, a dzisiaj już doniosły fakt w kulturze artystycznej Polski, który określa słowo Kalina Stało się to w cierpiącym kraju, pod koniec brzemiennych dni końca lat sześćdziesiątych, a na dobrą sprawę w ponurym 1970 roku. 

Kalina Kryje się za tym słowem wcześniej w sztuce nieznane bogactwo i rozmaitość niezwykle charakterystycznych środków wyrazowych. Oscylują one między tym, co odwieczne i tym, co określają nasze czasy, tu w kraju. Jego los jest stałą inspiracją artysty, który u zarania swego wyzwania „odwołał” tęsknoty malarskie i rzeźbiarskie, do jakich uzyskał stosowne przygotowanie w warszawskiej ASP. Wprowadził do języka pojęć artystycznych określenie: sztuka akcji. Uczynił to z całą determinacją, z pełnym przekonaniem. 

Objazdowy teatr jednego aktora

Podobno ostatnim stylem narodowym w Polsce była nasza wersja art déco. Nic dziwnego, odzyskanie wolności w 1918 roku sprzyjało ożywieniu patriotycznych uczuć i powrotom do swojskich tradycji. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja po wyzwoleniu w 1945 roku. Tym razem artyści parli ku sztuce światowej, ku swobodzie bez lokalnych ograniczeń Krótkotrwały zryw „nowoczesnych” szybko jednak stłumiono socrealizmem. Po „odwilży” twórcy pospieszyli nadrabiać kilkuletnie opóźnienie; starali się wpisać w międzynarodowe nurty i tendencje. Afiszowanie się z „polskością” przez jakiegoś plastyka trąciło – w powszechnym mniemaniu – konserwą i brakiem rozeznania w światowych prądach. Toteż niewielu artystów ryzykowało poszukiwania w naszym kulturowym kręgu, większość mierzyła w stronę sztuki kosmopolitycznej, politycznie obojętnej.